Miłość, przyjaźń i marzenia przetrwają wszystko.
Bez względu na odległość, granice, czy przeszkody
jakie staną na drodze. Wystarczy tylko chcieć
i wierzyć, że można.
~*~
Nwûl tash.
Dzwol shâsotkun.
Shâsotjontû châtsatul nu tyûk.
Tyûkjontû châtsatul nu midwan.
Midwanjontû châtsatul nu asha.
Ashajontû kotswinot itsu nuyak.
Wonoksh Qyâsik nun.
Idąc
szerokimi i bogatymi korytarzami fortecy
na Mustafar, Darth Vexis recytowała Kodeks
Sithów w języku sithańskim. Była to
jedynie niewielka część tego, czego nauczył ją jej mistrz –
język sithański, stary, wręcz starożytny. Zeltronka jednak
czuła się dumna móc się nim posługiwać.
Droidy poinformowały
ją, iż Imperator jej oczekuje. Musiała przerwać swój cenny
trening, który pomagał utrzymywać Lady Sith kondycję i
siłę w nienaruszonym stanie.
Kilkanaście
metrów przed nią znajdowały się ogromne drzwi z durstali –
drzwi, prowadzące do sali tronowej. Po obu ich stronach stali
strażnicy, którzy skłonili się Darth Vexis z
szacunkiem, a następnie otworzyli potężne wrota.
Sala
tronowa była imponujących rozmiarów, miała sześćdziesiąt
metrów długości i czterdzieści szerokości. Ogromne kolumny
stojące po obu stronach przejścia do podestu, gdzie znajdywał się
tron, podpierały sufit, tworząc atmosferę potęgi.
Imperator
siedział na tronie ubrany w czarną szatę Sithów i
uważnie wpatrywał się w swoją młodą uczennicę.
Lady Sith ukłoniła
się z szacunkiem.
– Oczekujesz mnie, panie?
Lord
milczał przez chwilę.
– Darth Tyranus wyruszył
na Genesois realizować jeden z naszych planów o
zwerbowaniu odpowiednich ludzi. Ty natomiast otrzymasz godne
zaszczytu zadanie.
Zeltronka nie
ukrywała zadowolenia. Lord Sidious posiadał w niej
nadzieję, przyjęła jego nauki i stała się równie potężna co
jego pierwszy uczeń. Do tego posługiwała się mieczem świetlnym z
dwoma ostrzami tak jak kiedyś Darth Maul.
– Uderzysz prosto w Anakina Skywalkera.
♫♫♫
Mistrzyni
Organa przemierzyła się do oddania ataku w środek klatki
piersiowej, jednak młody Skywalker uniknął ataku cofając się
krok do tyłu. Kobieta zaatakowała ponownie, zadając serię
uderzeń fioletowym mieczem świetlnym, Anakin sprawnie
wszystko blokował – jak zwykle zresztą. W ich wspólnych sesjach
treningowych nie było agresji czy chęci wygranej, polegało to na
kontrolowaniu i polepszaniu swoich umiejętności. Mistrzyni Organa
posiadała wiedzę, którą za pomocą treningu
przekazywała Anakinowi. Co prawda jego mistrzem był i zawsze
będzie Obi Wan Kenobi, ale ich łączyła szczera przyjaźń.
Tym
razem to Anakin zaatakował jej prawy bok, Organa
jakby przewidując to zablokowała atak i go odwzajemniła,
zadając kolejną serię ciosów. Mężczyzna sparował
je, unikał ich aż w końcu przeskoczył nad niespodziewającą
się niczego mistrzynią i kopną – nie za mocno – w zgięcie
kolana, co skończyło się upadkiem kobiety.
– Dość banalny atak, ale skuteczny, prawa? – spytał Anakin ze
swoim aroganckim uśmieszkiem.
– Nie zaprzeczę. – Mistrzyni wstała i używając mocy przywołała do siebie swój miecz świetlny, który wcześniej upuściła. – Koniec na dzisiaj?
– Nie zaprzeczę. – Mistrzyni wstała i używając mocy przywołała do siebie swój miecz świetlny, który wcześniej upuściła. – Koniec na dzisiaj?
– Chyba że chcesz, żebym cię bardziej poturbował. – Skywalker
uśmiechnął się i edi razem opuścili salę treningową.
Mistrzyni
Organa była młoda, lecz starsza od Anakina. Jednak ani wiek,
ani ranga nie stała na przeszkodzie ich przyjaźni. Serdeczne i
szczere więzy łączą ich od ponad dziesięciu lat.
– Mistrzyni Organa, rycerzu Skywalker – para odwróciła
się, w ich stronę szedł piętnastoletni, nowy uczeń
Mistrza Syfo-Dias, który wyszkolił Organę. – Mistrz Yoda prosił mnie, abym przekazał, że za
piętnaście minut odbędzie się spotkanie rady. Ponoć to bardzo
pilne, więcej nie wiem.
– Dziękujemy Ci – powiedziała kobieta i razem z Anakinem zmienili
kierunek, w którym szli, kierując się do sali obrad.
Szli
w milczeniu, Organa poprawiła swoje blond włosy, odgarniając
je do tyłu.
– Ciekawe
o co chodzi... – mruknęła.
♫♫♫
Jedenastu
mistrzów Jedi i jeden rycerz zasiedli w okręgu,
rozpoczynając oficjalne i dość niespodziewane zebranie rady.
Pierwszy głos zabrał mistrz Yoda.
– Senator Padme Amidala w ponownym niebezpieczeństwie
znalazła się, o ochronę nas bardzo prosiła.
– Kolejny program straży? – wypaliła Mistrzyni Organa nie kryjąc
niechęci do senator Naboo, która co jakiś czas wpadała
w kłopoty. - Nie mamy obowiązku chronić każdego, komu dzieje się
krzywda.
Anakin w
zamyśleniu skierował na nią swoje spojrzenie. Miał ochotę wstać
i ją uderzyć. Prawda, byli przyjaciółmi, ale co złego jest w
tym, że skierowała się do nich z prośbą o pomoc?
– Cameron, dajmy mistrzom dokończyć – stwierdził, zdziwił się
sam, że jego głos brzmiał tak spokojnie. - Skoro przyszła do nas,
to pewnie i zagrożenie musi być duże.
To
zamknęło Organie usta, a Anakin zdał sobie sprawę, że
wypowiedział celną uwagę. Co takiego musiało się stać, że
straż Padme nie była w stanie zapewnić jej
bezpieczeństwa? Jego serce się radowało na myśl, że mógłby ją
ujrzeć.
– Kolejny zabójca do zabicia jej wynajęty – wyjaśnił Yoda.
– Z tego, co widzieliśmy zagrożenie jest większe niż przedtem
i nie chodzi tutaj o sprawy polityczne, jakie to miało miejsce
ostatnio. Wygląda na to, że ktoś dokłada wszelkich starań, aby
pozbawić ją życia. Przyznam, że mnie samego to niepokoi – dodał
Syfo-Dias.
– Dostałem wiadomość od mistrza Windu, że razem ze swoją
uczennicą będą tu za jakąś godzinę. Wszystko poszło
zgodnie z planem. – Obi Wan zerkną na Anakina i
kontynuował. – Ktoś powinien tam pójść i przetransportować
senator Amidalę do jej apartamentu.
– Zanim to stanie się, w piątkę do kanclerza pójdziemy i plan
obmyślimy. Potem Anakin i Mistrzyni Organa, po Amidalę i
swoich przyjaciół wybiorą się.
Wszyscy
wstali i pożegnawszy się, zakończyli zebranie rady.
Piątka,
o której mówił mistrz Yoda to on sam,
mistrzowie Kenobi, Syfo-Dias, Organa i rycerz
Skywalker. Do senatu dostali się statkiem transportowym, należącym
do Zakonu Jedi.
– Obawiam się, że zamachy na życie Padme Amidali mogą
się powtórzyć – rzekł z przerażeniem
kanclerz Palpatine siedząc w swoim ogromnym gabinecie za
biurkiem.
– Rada Jedi na to nie pozwoli, postawimy odpowiednie straże.
- Dodał Kenobi chcąc nieco uspokoić kanclerza.
– Wyobrażam sobie, co musi jej zagrażać, że musiała NAS, Jedi,
osobiście poprosić o pomoc. Musi być przestraszona –
rzekł Anakin z troską.
Wyobrażenie,
że coś jej grozi, było nie do zniesienia.
– Zgadzam się z Anakinem. – Mistrz Sydo-Dias wyprostował
się na fotelu. – Jest wieczór, proponuję, aby pierwszą wartę
objęli Anakin i Liley, kiedy wróci z misji.
Cameron
przysłuchiwała się temu w ciszy. Nie kryła swojej niechęci do
senator Amidali, nie miała ku temu żelaznych powodów, lecz ona po
prostu nie lubiła delikatnych i uroczych kobiet, bez przerwy
siedzących komuś na głowie.
– Dobry pomysł, rano ja i Organa zmienimy was. – Kenobi posłał
znaczący uśmiech Cam, aby zachęcić i przekonać ją
do Padme.
– Dobrze, liczę, że zagrożeniem również się zajmiecie – odparł
Kanclerz.
– Najwyższy priorytet z tego stanie się – powiedział jak zwykle ze
spokojem Mistrz Yoda.
Anakin
siedząc w wygodnym fotelu nie wiedział gdzie podziać myśli. Znów
zobaczy piękną Padme, która skradła jego serce gdy był małym
chłopcem. Padme, odważną polityk, która nie bała się wyrażać
swojego zdania i walczyć o dobro innych. Padme, którą teraz ktoś
chciał w brutalny sposób zabić. Nigdy nie słyszał, aby Amidala
narobiła sobie jakiś wrogów, co w przypadku polityków było
częstym zjawiskiem, jednak wszystkie takie wiadomości były
publikowane i nagłaśniane w holoNecie, w końcu wszyscy uwielbiają,
gdy coś się dzieje.
Teraz
jednak nie było śmiesznie czy zabawnie, przemilczenie tej sprawy
może wpłynąć tylko na jej korzyść. Anakin w myślach przyrzekł,
że będzie chronił Padme do swojego ostatniego tchnienia.
~*~
Cześć znów, dzisiaj wracam z pierwszym rozdziałem. Miał być o wiele dłuższy, jednak z doświadczenia wiem, że czytelnikom nie zawsze chce się czytać długie notki, więc postawiłam na dwie strony w OO.
Na razie niestety nudno... mam jednak nadzieję, że niedługo porządnie was zainteresuję moimi pomysłami, które zrodziły się w moim chorym umyśle. (:
Niestety blogger odmówił współpracy i akapity wyglądały okropnie i były nierówne. Wiem, że teraz nieestetycznie to wygląda, ale lepiej niż z "akapitami".
Pozdrawiam!
Nie wiem dlaczego (a raczej wiem) ale gdy usłyszałam Organa drugi raz skojarzyło mi się to z senatorem. Padme w niebiezpieczeństwie. Windu ma u ciebie ucznia ciekawie. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńBail ma siostrzyczkę :D
UsuńPiękne i zapraszam na bloga mego.http://wojnaipokoj.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że przychodzę dopiero teraz, ale naprawdę źle się czuję, nie wiem co mi jest, pewnie będę musiała iść do lekarza + wczorajszego wieczora miałam pewną dość poważną sprawę w życiu prywatnym, więc...
OdpowiedzUsuńJedna uwaga, po imieniu Organy brakuje przecinka, który się pisze przy zwracaniu do kogoś :)
Tak to wszystko ok, zapowiada się ciekawie! :)
Niech Moc i wena będą z Tobą! ^^
Padawanka Kiwi ^-^
Cześć, znalazłam Twój blog na rejestrze blogów i postanowiłam zacząć czytać, bo sama też piszę o Gwiezdnych Wojnach (najnowszej części).
OdpowiedzUsuńWcale nie jest nudno, skoro zaczyna się od spisku na życie Padme Amidali, to nie może być nudno ;)
Yoda <3 Uwielbiam to, jak on mówi <3
Idę czytać dalej, a jeśli będziesz miała chwilę, zapraszam do siebie:
http://trzecia-strona-mocy.blogspot.com/