wtorek, 5 stycznia 2016

Rozdział 4 "Niebez­pie­czeństwo jest ciche. Nie usłyszysz gdy nad­le­ci na sza­rych piórach."

Kochać, to także umieć się rozstać.
Umieć pozwolić komuś odejść,
nawet, jeśli darzy się go wielkim uczuciem.
Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, 
zaborczości,
jest skierowaniem się ku drugiej osobie,
jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia. 
Czasem wbrew własnemu.
~*~

Cameron siedziała znudzona na kanapie w salonie Padme, wpatrując się daleko w panoramę Coruscant za oknem. Gdyby tak musieli chronić życie każdego obywatela Republiki... ale oczywiście politycy tylko na to zasługiwali. Jakby Amidala nie mogła sobie wynająć ochrony, tylko do razu przybiegła do Rady z płaczem, a Anakin jeszcze się przed nią płaszczył jak szczeniak. Organa wolałaby czyścić pomniki stojące przy schodach do wejścia do świątyni niż tu siedzieć bezczynnie. Tak jak się spodziewała... nie działo się nic godnego uwagi. Padme krzątała się po apartamencie i dużo telefonowała. Polityka, demokracja i inne polityczne duperele. Nie lubiła, gdy Senat mieszał się w sprawy Jedi i chyba to spowodowało jej uraz do polityków. Nie potrafiła powiedzieć, dlaczego akurat Amidalę darzy taką niechęcią, ale z jakiegoś powodu pani senator nijak wyglądała w oczach Organy.
Do tego Bail latał za nią jak drugi szczeniak. Co oni wszyscy w niej widzą?
Akurat jej brat wszedł do apartamentu i to nie sam, lecz w towarzystwie samego kanclerza. Organa natychmiast podniosła się z sofy, było jej nieco wstyd, że zastali ją akurat w tej pozycji.
– Kanclerzu – Cameron skinęła głową.
– Mistrzyni Jedi – Kanclerz zaszczycił ją wzrokiem, a następnie przeniósł go na przyszłą Padme Amidalę. Miała na sobie zieloną suknię do ziemi, ładnie wyglądała w tym kolorze. - Senator Amidala.
– Kanclerzu. – Padme nie kryła swojego zaskoczenia spowodowanym niezapowiedzianym przybyciem kanclerza do jej apartamentu. - W czym mogę pomóc?
– Wiem, Padme, że jesteś teraz w ciężkiej sytuacji i żyjesz w stresie. Chciałbym zaprosić cię do siebie na dzisiejszą kolację, w której będą brali udział kilku innych senatorów, między innym Bail Organa. - Posłał senatorowi uśmiech i kontynuował. - Odprężysz się, porozmawiamy, będzie miła atmosfera. Oczywiście twoi ochroniarze są mile widziani.
Cameron stała w niedużej odległości od polityków, lecz oczywiście przysłuchiwała się ich rozmowie. Westchnęła w myślach.
– Nie spuszczamy jej z oka – zdobyła się na szczery uśmiech i podeszła do brata. – Bail też świetnie się spisuje.
– Jak idzie wam śledztwo, odnośnie do płatnych morderców?
– Na razie brak jakichkolwiek poszlak, lecz proszę być spokojnym, nie odpuścimy tak łatwo.
Kanclerz wydawał się nieco spokojniejszy, nie lubił zamieszania, a gdy ktoś targał się na życie któregoś z senatorów, to wyglądało to naprawdę niepokojąco.

♫♫♫

Anakin usiadł za sterami frachtowca, a Obi-Wan na miejscu pasażera – nie znosił pilotować, a Skywalker radził sobie z tym po prostu jak zawodowiec. Gdy opuścili atmosferę Coruscant i przygotowywali się do skoku w nadprzestrzeń, Anakin wciąż myślami był z Padme i martwił się o jej bezpieczeństwo. Zabójcy byli sprytni i mogą być jeszcze sprytniejsi, ale czy na tyle, żeby przechytrzyć samych Jedi?
– Jesteś niespokojny. - Mistrz Kenobi uważnie obserwował swojego byłego ucznia.
– Tak ci się tylko zdaje. Nie miałem okazji się wyspać. – Wymówka chyba podziałała, ponieważ Obi-Wan zrezygnował z dalszych pytań.

♫♫♫

Darth Vexis dumnie wkroczyła do świątyni, Ciemna Strona przelewała się przez jej ciało, dając ukojenie. Pewnie szła dalej, znając język sithański wiedziała, co widniało na wielkich wrotach – albowiem oddawano cześć Wielkiemu Lordowi Sithów. Zeltronka szybko dotarła do grobowca, wokół niego narysowała pentagram i na każdym wierzchołku gwiazdy zapaliła czerwoną świecę, gdzie też widniały znaki Sithów – przeklęte znaki. Wiedziała, że rytuał może nie spodobać się Bane'owi, ale nie obchodziło jej to. On nie żył, a ona dążyła do potęgi, która da jej moc, aby przekabacić wybrańca, który ostatnie pomoże im zniszczyć Republikę lub jeśli będzie to konieczne – zakończyć jego żywot.
Magia Sithów to potężna broń, w której się odnalazła. W wolnym czasie siedziała w wielkiej bibliotece w fortecy i studiowała przeróżne nauki. Niektóre z nich już opanowała, a jedną posiądzie dzisiaj.
W języku sithańskim wymówiła słowa przeklinając Bane'a i KAŻĄC mu oświecić ją pradawną wiedzą. Ledwo zdążyła to powiedzieć, a poczuła gwałtowne falowanie mocy. Ból przeszył ją od samych czubków palców u nóg do głowy, krzyknęła i zacisnęła pięści, żeby jakoś to wytrzymać, nim się obejrzała przybyła wizja... która otworzyła jej oczy na wiele istotnych rzeczy.
Uśmiechnęła się złośliwie, przeklęła Bane'a a on obdarzył ją pewną tajemną wiedzą oraz mocą.
Wykorzysta wszystko, aby spełnić wolę Sithów i doprowadzić do wiecznego zniknięcia Zakonu Jedi z galaktyki.
Otworzyła swój umysł na Moc, co teraz wydawało się jej o wiele łatwiejsze niż wcześniej i wyczuła ich gdy znaleźli się na orbicie planety – dwóch Jedi. Natychmiast ukryła swoją obecność w Mocy, wiedziała, co ma zrobić.
Po paru minutach korzystając z niej, przyśpieszyła swoje ruchy i schowała się w drugiej części świątyni. Sprawi Jedi miłą niespodziankę.

♫♫♫

Padme ubrała się w niebieską suknię, przeplataną gdzieniegdzie złotą nitką, która iskrzyła się w sztucznym świetle. Jej brązowe włosy zakręcone w piękne loki spływały po ramionach, wyglądała pięknie. Bail Organa wpatrywał się w nią z zachwytem.
– Wyglądasz pięknie. – Podszedł do kobiety i pogłaskał ją po policzku. Ta się uśmiechnęła, miała piękny uśmiech.
– Dziękuję, Bailu Organa. – Mężczyzna nie wahając się, schylił się i ucałował Padme lekko w usta. Była taka delikatna, chciał ją chronić.
Do apartamentu wkroczyły Mistrzyni Organa i padawanka Liley Moore. Obie nie stroiły się i były ubrane w tradycyjne szaty Jedi.
– Pora ruszać. – Twarz Liley stroił uroczy uśmiech, odsłaniający śnieżnobiałe, równe zęby. W przeciwieństwie do Cameron, była podekscytowana, że ma zajęcie i tego wieczora nie musi spełniać z mistrzem Windu, słuchając jego nudnych wykładów. Nie dowiadywała się niczego, czego by nie wiedziała od Anakina czy Cam, która studiowała archiwa Revan'a, więc miała duże pojęcie o Mocy.
Bail wziął Padme pod ramię i cała czwórka opuściła apartament. W drodze do rezydencji kanclerza nikt się nie odezwał.  

~*~

Pierwszy rozdział w tym roku, z którego nie jestem zadowolona. Trudno, trzeba ruszyć do przodu. Piąty będzie lepszy, obiecuję!
Chciałabym zwrócić uwagę, że stworzyłam zakładkę pytania, nie muszę tłumaczyć do czego służy.:)
Pozdrawiam. 

14 komentarzy:

  1. Liley współczuję ci tego że jesteś padawanem Mistrza Windu. Kolacja u kanclerza a to dobre. Cam rozumiem twą nienawiść do Padme. Sama ostatnio jej nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekam na next ♥
    NMBZT!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Emm... U każdego wytykam błędy, nawet u samej siebie, więc wybacz Ciebie również to nie ominie... "(...) czyścić pomniki stojące przy schodach do wejścia do świątyni" niepotrzebne jest to drugie "do" bo jak wejście to raczej do świątyni nie XD I jeszcze: "(...)ale oczywiście politycy tylko na to zasługiwali". Brzmi to tak, jakby politycy zasługiwali tylko na ochronę i na nic więcej :P
    Tyle z ochrzanu, czas na pochwały ^^ Interesuje mnie postać Cam XD Serio chcę się o niej dowiedzieć więcej XD I e! Lala! Czo to za shipy z Organą ja się pytam XDDD Podoba mi się ten opis sithańskiego rytuału, choć mógł być troszku bardziej rozbudowany, ale jest OK :*
    Jestem ciekawa jak to wszytko dalej rozwiniesz ^^
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ochrzany są dobre, w końcu nikt nie jest idealny <3
      Cameron jest dosyć trudną postacią, mam nadzieję, że ujawnię o niej tyle ile można, ale bardziej na niej skupi się drugi sezon :3
      A co do jej brata... to mhm..zobaczycie :D

      Usuń
  4. Błędy x.x
    Twi'lekanka*, ale to już widzę poprawiłaś
    Ravena? To chyba jest błąd. Jeżeli chodzi Ci o jedną z najbardziej rozbudowanych postaci EU i gościa, który przeszedł na DS, a po powrocie na LS wyczyszczono mu pamięć, to nazywa się on REVAN :)
    "Quinna – Gon Jinna" Co? Nie wiem czy mnie to bardziej rozbawiło czy wnerwiła mnie, prawdopodobnie, próba niedorzecznej zmiany kolejności tożsamości w mowie Mistrza Yody :) Qui-Gona Jinna* Tak... raczej mnie to wnerwiło, sprawa z prawdopodobnym wspomnieniu Revana też xD Sama nie wiem czemu...
    Ogólnie to kolejna bitwa o Naboo... widzę, że nie tylko mnie tam ciągnie :P Kurka, tak patrzę... jak wszyscy będą ją atakować, to Gwiazda Śmierci nawet nie potrzebna :D Żeby nie było, nie oskarżam nikogo o plagiat, choć już dwa razy było do mnie pytanie "A nie oskarżysz mnie o plagiat, jeśli zrobię to?" xD Widać, wielu z nas myśli podobnie. Co najlepsze, z Sonią ostatnio rzadko się kontaktuje, a nawet kiedyś nic sobie nie mówiłyśmy i takie moje do niej "Czemu Ty wpadasz na ten sam pomysł co ja? xD" Takie złączone weny ;D
    Ponadto, jest ok. Co do pocałunku Baila i Padme... myślałam, że będzie tam Anakin i coś mi tu nie pasuje... Bail ma żonę, Brehę, więc czy on ją nie zdradza? Chyba, że walisz stary kanon :P Bo w sumie, dość sporą sławę zdobył dzięki małżeństwu z nią - córką władcy Alderaan'u :P
    Wybacz, że rzadko tu bywam, ale spięłam porządnie dupę, czego dawno u mnie nie było. Ja tu będę... nie zawsze, ale będę :D
    Pozdrawiam,
    Niech Moc i wena będą z Tobą :P

    Kiwi ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do błędów - naprawdę, nie wiem gdzie Ty widzisz RAvena. Co do Twi'lekanki też nie wiem. Wspominałam coś o Dylanie w tym rozdziale? xD
      Nwm, zacytuj mi, gdzie są te błędy. Niestety, błędów NIGDY nie poprawiam, zostawiam wszystko jak jak było, ponieważ w ten sposób dowodzę temu, że nie jestem doskonała i każdy popełnia błędy.
      Swoją drogą - nie pierwszy raz ktoś na bloggerze wytyka mi literówkę, której ja nie widzę. Albo jestem ślepa, albo naprawdę nie mam pojęcia o co chodzi.
      Tak więc proszę, CYTUJ :)
      W ostatniej części użyłam imienia Revana i wszystko jest w porządku... Nwm starzeję się może przedwcześnie ;_;
      Co do Bail'a... hm, nie ma żony. W sumie zobaczycie. xD

      Usuń
    2. Wiesz, że nie jestem święta, a moje posty to największa tragedia, która spotkała bloggera ;u;
      Co do Twi'leków, to pierwsze rozdziały... moment, szukam xD
      Ha! Mam Cię! xD "Twilek'anka zamierzała coś odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili zamknęła usta i zacisnęła je w cienką linię." I co? I co? :P Twi'lekanka :D (Żeby nie było, podskakuje na żarty :))
      "Kobieta, niebieska twilek'anka była niezwykle atrakcyjna, miała równie niebieskie oczy, była zdeterminowana i niczego nie obawiała się ze strony Sithów, albo bardzo dobrze się kryła. Jej partner był człowiekiem, miał kilkudniowy zarost i twarz w bliznach, jego brązowe oczy błyszczały się, gdy Dooku wypowiedział cenę będącą nagrodą za wykonanie zadania." Kolejne xD Drugi rozdział, a poprzedni chyba 3
      Co do Revana, na pewno gdzieś był. Pewno w 4 lub 3, ale nadal nie umiem go znaleźć :x

      Usuń
    3. Dziękuję ślicznie! Nie mam pojęcia dlaczego napisałam twilek'anka... O rety... Jak szybko pisze popełniam więcej błędów, a potem jestem na nie ślepa. :(

      -Pysiowata

      Usuń
  5. Rozdział bardzo ładny. Gwiezdne wojny to coś akurat dla mnie ;)
    Na pewno nie raz tutaj wpadne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Myślę, że poziom opowiadania jest fatalny, ponieważ zostało napisane przeze mnie jakiś czas temu, a teraz zwyczajnie nie mam ochoty wprowadzać większych poprawek, no ale cóż, staram się. Dziękuję za komentarz! :)

      Usuń
  6. Bardzo fajne. Kolacja u kanclerz- ciekawe. Czekam na kolejne
    NMBZT
    I zapraszam do mnie na bloga

    OdpowiedzUsuń
  7. Cameron chyba jest zazdrosna o Padme...
    Nie rozumiem, o co chodzi z "przyszłą Padme Amidalą", przecież ona już jest Padme, a nie zostanie nią w przyszłości?

    OdpowiedzUsuń