sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 5 "Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out."

    Co jest najśmieszniejsze w ludziach: zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli.
~*~

Szła ulicami Coruscant myśląc o następnym udanym zleceniu, co równało się kolejnym kilku tysiącom kredytów na jej koncie. Z racji, iż była Mandalorianką, zleceniodawcy chętnie powierzali jej najbardziej dyskretne sprawy. Łowca nagród bądź też najemnik – w jej przypadku jak zwał tak zwał – to świetny interes, jeśli jest się dobrym w swoim fachu.
Za nowe kredyty wynajęła sobie nieduże mieszkanie – w sam raz dla niej samej, przytulne i gustownie urządzone. Niedługo i tak pewnie opuści stolicę galaktyki, w poszukiwaniu kolejnych zleceń.
Odetchnęła z ulgą, podarowała sobie parę dni odpoczynku od rabusiów, bandytów, broni, krwi i innego terroru, jakie niestety zobaczyła na własne oczy. Idąc ulicami, często patrzyła w górę na latające pojazdy – każda z tych istot miała swoje życie i zmartwienia, i najpewniej większość z nich myślała o sobie, ponieważ bycie zabieganym w ciągu dnia, uniemożliwiało im zainteresowanie się innymi stronami galaktyki.
Spacerkiem dotarła do bogatszej dzielnicy, nawet nie zauważyła, gdy zatrzymała się przed ogromnym budynkiem, zbudowanym głównie ze stali i szkła. Podwórze było bajecznie oświetlone... i pilnie strzeżone, oceniła łowczyni po zobaczeniu kilku ochroniarzy, którzy patrolowali teren i na powierzchni, i w powietrzu.
Już miała iść dalej, gdy w ostatniej chwili jej uwagę przeciągną piękny niebieski kolor, trochę idący w błękit, a trochę w szmaragd – unikalny w swojej nieskazitelnej formie. Od razu rozpoznała tę barwę, nawet nie musiała patrzeć na twarz twi'lekanki, żeby wiedzieć, że to ona. Razem z ludzkim mężczyzną skierowała się do wielkiej willi, gdzie pierw sprawdzili ich ochroniarze – wymienili serię zdań, których najemniczka nie mogła usłyszeć i ruszyli dalej.
Skoro ona tu jest, to na pewno coś się szykuje.

♫♫♫

Jedi wylądowali myśliwcem na dużym głazie o płaskiej powierzchni, niedaleko było widać wznoszące się starożytne świątynie Sithów, a teren pokrywał głównie piach i rośliny umiejące przeżyć bez wody. Obi-Wan i Anakin opuścili pojazd i rozejrzeli się trochę, Mistrz zapatrzony był w ekran niewielkiego przenośnego komputera, do którego wprowadził dane geograficzne świątyń, urządzenie samo zaprowadzi ich do odpowiedniej, dzięki czemu zaoszczędzą sporo czasu.
Udali się do tej, gdzie został pochowany Darth Bane, który zginął z ręki swojej uczennicy.
– Nie podoba mi się to miejsce – mruknął Anakin w głębi serca chcąc być gdzie indziej.
Weszli do opuszczonej świątyni, cisza prawie ich ogłuszała. Obi-Wan poprowadził ich do ukrytych kamiennych schodów. Nie umknął im jeden fakt – pochodnie, oświetlające schody płonęły. Spojrzeli po sobie i uwzględnili czujność.
Zeszli cicho na dół, dzięki Mocy poruszali się bezszelestnie. W lochach ciąg korytarzy i skrętów wprawiłby ich osłupienie, gdyby nie przygotowany Obi-Wan i jego niezawodny sprzęt. Po kilku minutach dotarli do wielkich drzwi, gdzie widniały różne znaki z języka sithańskiego. Przekroczyli wrota i znaleźli się w ogromnym pomieszczeniu, dziesięć metrów od nich, w rzędach i regularnych odstępach od siebie, stały kamiennie kolumny podtrzymujące sufit.
– Ołtarz, grobowiec Sitha jest na samym końcu. - Którego stamtąd nie było widać.
Jedi ruszyli przed siebie, rozglądając się uważnie. Komnata zwężała się, a na jej końcu według przewidzeń Kenobiego, stał wielki grobowiec, a wokół niego narysowany był pentagram, na którym stały zapalone rytualne świece. Anakin przykląkł przy nich.
– Starożytne obrzędy. Teraz mamy pewność, że ktoś tu przed nami był.

♫♫♫

Przyjęcie wyglądało na bardzo kulturalne, wielki salon oraz centralny punkt – piękny, drewniany stół przykryty białym obrusem, wypełniony po brzegi jedzeniem znajdowały się w dużym zainteresowaniu. Bail Organa i Padme Amidala nie byli pierwszymi gośćmi, którzy przybyli. Widzieli też kilku innych polityków oraz celebrytów. Co raz słyszeli szepczące głosy, omawiające znajdujące się na stole potrawy.
Senatorzy popijali sobie szampana, który stał przy wejściu, stojąc przy ogromnej ścianie, zrobionej ze szkła, gawędząc nie zauważali, spojrzeń zmierzonych w ich stronę. W pewnym momencie Bail ujął rękę Padme, na co ta posłała mu uroczy uśmiech. Szczęście praktycznie mieli wypisane na czole, a reszta gości różnych ras, zastanawiali się, czy między nimi istnieje jakiś poważniejszy związek. Są politykami, więc gdyby coś takiego miało miejsce, to cała galaktyka żyłaby nowym związkiem. Jeśli jednak go ukrywali, to byłby jeszcze większy hit.
Cameron i Liley krążyły po tłumie, oglądając arcydzieła w salonie bądź korytarzu, niestety ubrane w szaty Jedi budziły zainteresowanie zaproszonych, którzy ciekawili się przyczyną ich obecności.
Wreszcie pojawił się jednak oczekiwany i wystrojony kanclerz Palpatine, który podziękował wszystkim za przybycie, a następnie wzniósł toast za dzisiejszy wieczór, następnie poprosił gości, by zajęli swoje miejsce przy stole.
Mężczyzna usiadł przy Padme, posyłając jej uśmiech.
– Jak się czujesz? – Znał jej obecną sytuację, wiedział, że pomimo opieki Jedi nadal nie czuje się w pełni bezpieczna. Wolałaby nie mieć żadnych powodów do prywatnej ochrony.
– W porządku – odparła uśmiechając się przekonująco. – Piękny i zadbany dom.
Palpatine i Padme znali się jeszcze z czasów, gdy Amidala była królową Naboo, a Palpatine senatorem Naboo, który jednak został powołany na kanclerza. Od tamtego czasu nie mieli wiele okazji, aby składać sobie wizyty, a kobieta była jego posesją oczarowana. Wykorzystanie nowoczesności i klasyki było idealnie połączone, tworząc wręcz porządny ład.
Podano pierwsze danie, a mianowicie zupę morską – specjał gunganów. Po twarzach gości było widać pierw zdezorientowanie, a potem przekonali się do posiłku, opróżniając swoje miseczki.
Z czasem pojawiło się i drugie danie, a wszyscy zaproszeni zaczęli rozmawiać ze sobą w przyjemnej atmosferze. Na początku spięci i niepewni, teraz kierowali się ciekawością i uprzejmością. Nawet Padme odnalazła się w towarzystwie, miły wieczór przerwał jedynie prywatny ochroniarz kanclerza, który stanął na środku salonu, wyprostowany, dumnie wypinający pierś ukazując swoje odznaki – sądząc po nich, kanclerz darzył go wielkim zaufaniem.
– Panie, ktoś nieproszony próbuje się wedrzeć na posesję, nasz monitoring ukazuje jak owy ktoś, kręci się w pobliżu ogrodzenia, próbował przez nie przejść.
Kanclerz był zszokowany i nie wiedział co odpowiedzieć, do rozmowy wtrąciła się Organa.
– Ja się nim zajmę. Proszę się nie przejmować.
Palpatine skinął głową, wiedział, że Jedi załatwi tę sprawę.
Rozmowy i ciche śmiechy znów się zaczęły... niestety harmonię przerwał kamień, który robiąc dziurę w szklanej ścianie, wpadł do środka. Na ich nieszczęście, jak się później okazało, był to granat dymny.
Panika rozsiała się po wszystkich, ci, którzy nie wiedzieli, co się dzieje niepewnie podnosili się ze swoich miejsc, a niektórzy byli już u drzwi, nie mogąc ich otworzyć. Większość padła tracąc przytomność – w tym kanclerz.
Do środka, przez wybitą ścianę wtargnął ktoś mocno opancerzony, nikt nie mógł nawet dostrzec jego rasy oraz płci, ponieważ jego głowę chronił hełm. Jego pancerz najprawdopodobniej był wykonany z durstali.
– Proszę zachować spokój, a na pewno nikomu nie stanie się krzywda. –Przerażona Padme stała przy drzwiach, obejmowana przez Organę, który w odpowiednim momencie wyczuł, gdy napastnik przeniósł na kobietę wzrok. - Oprócz jednej osoby. – Wtedy wycelował w nią blaster i strzelił.

~*~

*bębenki*


Witaam wszystkim na piątym rozdzialiku! ;3 Na razie nudno, nie wiem, kiedy akcja się rozkręci, ale dajcie mi czas, a nie pożałujecie. ;3 Jakość rozdziału fatalna, ale nie chcę mi się wprowadzać poprawek, gdyż napisałam te opowiadanie z rok temu... no, ale cóż. 
Przypominam, że założyłam drugiego bloga! Nie ma neutralności w Mocy. <- Zapraszam na pierwszy rozdział!



7 komentarzy:

  1. Sieeeemanko ^^
    Tak. Poprawki są potrzebne. Niestety. Ale tylko dlatego,że kropek prawie w ogóle nie ma nooo... ;^; Why??
    No dobra wracając do rozdziału... Mój porąbany mózg niestety skupił się tylko na jednym wątku: mianowicie przyjęcie u kanclerza. Po pierwsze.. ekhem.. KTOŚ MOŻE TU PAMIĘTA,ŻE BAIL MA ŻONĘ?? KRÓLOWĄ ALDERAAN? BREHĘ ORGANĘ?? Nie? Ups... XD
    Wgl czo ten kanclerz... niby taki piękny duży dom a nie potrafi go odpowiednio zabezpieczyć.. phi!
    Mam nadzieję,że łowca nagród strzela tak dobrze jak szturmowcy w każdej części SW XD
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ^^
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Czekam na kolejny! Zapraszam też do mnie! http://przyjazncichaobietnica.blogspot.com/2016/01/rozdzia-3.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka!
    Zostałaś nominowana do LBA!
    Po więcej zapraszam tu:
    http://szary-fort.blogspot.com/p/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) Nie za bardzo wiem gdzie to napisać więc nie krzycz, że piszę to tutaj xD
    Chciałabym cię zaprosić do współpracy z moim katalogiem ( http://katalog-ff.blogspot.com/ ) Aby twoja książka trafiła na półkę wklej na bloga nasz button który znajdziesz w zakładce "podaruj książkę" Na katalogu będę pojawiać się posty tematyczne, przeglądy miesiąca/tygodnia, ankiety itp

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zgadzam się z tym, co napisałaś na dole. Rozdział nie jest fatalnej jakości, wręcz przeciwnie, jest bardzo dobry. Jego długość pozytywni wpłynęła na odbiór. Kiedy rozdział jest zbyt długi, ciężko się go czyta, a tak, skończyłam go, zanim się zaczął xD
    To, że mi się podobało, to mało powiedziane. W jednym monecie zastanawiałam się, co miałaś na myśli, ale po chwili się zorientowałam :)

    Ale ogólnie zastanawiam się, jak to jest z tą zażyłością między Bailem, a Padme. No... bo on ma żonę xDD (napisałam "ona"... książki z nowego kanonu rzucają mi się na mózg xDD Tam też jest wyjątkowo dużo związków damsko - damskich. Ale męsko - męskich nie ma! Pff...)

    Najbardziej skupiłam się na wątku z Bane'em. Kiedy przeszłaś do opisywania przyjęcia, zastanawiałam się, co to za stoły z jedzeniem stoją w grobowcu Lorda Sithów xDDDDDD Dopiero po chwili zauważyłam zmianę miejsca akcji ;')
    Ogólnie, jak zwykle wybieram "team dark side", więc stoję murem za Sithami i łowcami nagród ^__^

    Czekam na nowy rozdizał z niecierpliwością i przy okazji zapraszam do mnie na rozdział 66 ;)

    Niech Moc będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  6. No wiesz w takim momencie szybko pisz dalej bo nie wytrzymam. Rozdział ogólnie świetny jak zawsze ale chcę więcej Padme i Anakina xddd ta moja niecierpliwość ♥
    NMBZT xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaskakujące zakończenie :)

    OdpowiedzUsuń