"Osoba, która naprawdę Cię kocha to taka, która widzi
Twój ból,
gdy wszyscy inni, wierzą w Twój uśmiech."
~*~
~~
Trwało to milisekundy. Promień wystrzelił w kierunku Padme
Amidali, jednak sprytny Bail Organa, odgadując jego zamiary w porę, rzucił się na nią, odpychając ją także z kierunku rażenia.
Pewna togrutanka stojąca za nią padła martwa. Organę w tym
momencie też ogarnęło przerażenie.
– Idź, uciekaj. – Wskazał ręką korytarz, który się potem
rozgałęział.
Napastnik chciał ruszyć w ich stronę.
– Nie tak prędko! – Liley Moore włączyła swój miecz świetlny,
niebieskie ostrze rozbłysło i wydawało się, że zamachowiec był
w szoku – nie spodziewał się obecności Jedi.
Padme biegła przed siebie co raz sprawdzając drzwi, niektóre były
zamknięte, a gdy znalazła otwarte to doszła do wniosku, że powinna
ukryć się gdzieś na piętrze. Znalazła szerokie schody i pognała
na górę, dotarła do jakiejś sypialni, może nawet samego
kanclerza, ponieważ były tam podwójne drzwi wychodzące na balkon.
– Jestem bezpieczna – szepnęła, żeby siebie przekonać.
– Nie byłabym tego taka pewna.
Odwróciła się gwałtownie. Za nią stała niebieska twi'lekanka w
czerwonej sukni.
♫♫♫
Potężny wybuch wyrwał ich z zamyślenia. Kamienne kolumny się
zatrzęsły, z sufitu zaczęły odpadać pojedyncze kawałki i sypał
się pył. Na ułamek sekundy spojrzeli sobie prosto w oczy –
wiedzieli, że muszą uciekać. Rzucili się do wyjścia, które na
ich nieszczęście było jeszcze trzysta metrów od nich w końcu
grobowce Sithów znajdywały się głęboko pod ziemią. Mieli pewne
utrudnienie z powodu spadających skał i pyłu, a także kolejną
serią wybuchu. Przeskoczyli nad zawaloną kolumną. Nie bali się,
byli całkowicie spokojni. Obi – Wan w myślach powtarzał kodeks
Jedi, ponieważ zawsze w krytycznych sytuacjach mu to pomagało.
Anakin odpalił swój komunikator.
– Artoo, jesteś cały? - spytał, na co droid zapiszczał potakująco. – Zaraz będziemy, szykuj statek do startu. Robot znów gwizdnął i
najprawdopodobniej zabrał się do pracy.
Byli niedaleko wyjścia, gdy nagle postać w czarnej pelerynie
stanęła im na drodze. Jedi zatrzymali się gwałtownie, postać
włączyła szkarłatny miecz świetlny o dwóch ostrzach, a Kenobi i
Anakin poszli za jej przykładem, zrozumieli, że mają do czynienia
z Sithem.
Sith pierwszy zaatakował serią ciosów, Jedi musieli się cofnąć,
wyczuli, że ten ktoś jest doskonale wyszkolony w walce posługując
się tym typem miecza. Postać obróciła się chcąc przeciąć
swoich przeciwników na pół, lecz Kenobi odskoczył robiąc salto
do tyłu, a Anakin uciekł w lewo, oboje natychmiast zadali cios.
Anakin z boku a Obi-Wan z dołu, jednak Sith zgrabnie przeskoczył
nad ostrzem Mistrza Jedi i uchylił się przed ciosem rycerza. Chwilę
później natarła na Anakina znajdującego się bliżej, Sith zalał
go falą ciosów, lecz ten wszystkie blokował swoim mieczem albo
wykonywał unik. Z tyłu pojawił się Kenobi kopiąc napastnika w
biodro i ciskając mieczem, lecz przed tym postać w ostatniej chwili
uskoczyła i wtedy z głowy spadł jej kaptur – zeltronka o
krwistoczerwonej skórze, czarnych oczach i włosach dyszała ciężko, a w oczach paliły się iskierki nienawiści. Rzuciła swoim mieczem
kierując nim mocą, śmiercionośne ostrze poleciało w obrotach w
stronę Jedi, Anakin uskoczył, a Kenobi zrobił parę kroków w tył,
lecz na swoje nieszczęście się potknął o kamienie i miecz
wyskoczył mu z ręki. Skywalker naparł na Sitha, do której sekundę
później wrócił miecz, lecz Anakin był szybszy. W tym czasie gdy
ta sięgała po miecz ten zamachnął się bronią i drasnął bok
zeltronki a następnie pchnął nią mocą o ścianę. Zauważył, że
w tej części ściany trzymają się stabilnie, wybuch musiał
naruszyć jedynie prawą konstrukcję świątyni.
Ciężko dyszał ze zmęczenia i zrobił jedynie krok w jej stronę,
gdy Sith uśmiechnęła się złowieszczo i cisnęła piorunami mocy
w stającego Obi-Wana, który wrzasnął z bólu. Nie trwało to
długo, Anakin przerażony ruszył w stronę swojego mistrza, a w tym
czasie Sith uciekł.
Skywalker schował swój miecz i pomógł Kenobiemu wstać, był
bardzo osłabiony i miał poparzoną klatę piersiową.
– Wytrzymaj.
Dotarli do statku, gdzie Anakin pomógł pomógł przyjacielowi się
położyć, Artoo zapiszczał niespokojnie, ale wystartował. Rycerz
wykonał pierwszą pomoc – tyle powinno wystarczyć, przynajmniej do
czasu zanim wrócą na Coruscant.
– Szykujmy się do skoku.
Anakin usiadł za sterami wciskając serię przycisków. Był
zdruzgotany, a więc została jedna Sithanka, świetna wojowniczka
posługująca się tą samą bronią co jej poprzednik.
– Zapowiada się ciekawie – mruknął pod nosem.
♫♫♫
Całe ciało Padme spięło się w oczekiwaniu na jakiś atak i
fizyczny ból. To, czego własnie najbardziej się obawiała,
sprawdziło się. Sprawdziło się nawet w zatłoczonym miejscu, w
rezydencji samego kanclerza, gdzie niemal czuła się bezpiecznie.
Jedi zawiodły.
Dotknęła ramy łóżka, nie wiedząc co ma zrobić. Jedyną drogą
ucieczki był balkon na który drzwi były lekko otwarte, ale nie
miałaby jak z niego zejść, w dodatku i tak prędzej zginęłaby z
ręki niebieskiej twi'lekanki, która wyglądała pięknie i zabójczo
zarazem. Niczym błądzący po omacku kwiat lotosu.
Uśmiechnęła się złośliwie.
– Dostanę za ciebie całkiem niezłą sumkę. - Sięgnęła do swojej
nogi, w czerwonej sukienki miała wysoki cięcie, prawie odsłaniające
całe udo. Zakrywało jednak miejsce gdzie ukryła kaburę z bronią.
W czekoladowych oczach Padme krył się strach.
– Proszę, zapłacę ci o wiele więcej jeśli zechcesz! - W obliczu
zagrożenia wolałaby zrobić wszystko. Nie wiedziała, kto i po co
zlecił zabicie jej. Jaką korzyść przyniesie śmierć senatora
Naboo? Ktoś chce ją usunąć z zajmowanej pozycji? Może ktoś
niewłaściwy chce zbliżyć się do królowej?
Łowczyni nagród zaśmiała się.
– Jesteś śmieszna, jeśli myślisz, że możesz mnie przekupić.
Zaczęła okrążać Padme, która w nadziei, że uda się jej uciec
drzwiami, przesuwała się w ich kierunku.
– Narobiłaś sobie wielu wrogów moja droga pani senator...ale nie
przedłużajmy. Nie mogę się doczekać, aż odbiorę swoją
nagrodę.
Wycelowała w kobietę blasterem, złośliwy uśmieszek nie schodził
jej z twarzy. Nie miała żadnych wyrzutów sumienia, Padme jest
jedynie celem do zabicia, taka praca. Amidala wiedziała, że zginie
i zrezygnowała z planu ucieczki. Zamknęła oczy szykując się na
paskudny ból.
Gdy twi'lekanka miała nacisnąć spust, przez balkon do salonu
wskoczyła Organa odpalając w powietrzu dwój miecz świetlny i
odcinając zabójczyni rękę, w której trzymała broń, ta
wrzasnęła z bólu i upadła na podłogę.
Do pokoju weszła też Liley od razu podchodząc do Padme.
– Wszystko w porządku?
– Jest roztrzęsiona – mruknęła Cameron. - Zabierz ją do
świątyni, ja sprawdzę co z kanclerzem.
Moore kiwnęła głową gotowa wykonać polecenie Mistrzyni.
Dzisiejsze wydarzenia wstrząsnęły wszystkimi, dobrze, że zdążyły
uratować Amidalę.
♫♫♫
Cameron skuła twi'lekankę wibrokajdankami, niedoszła zabójczyni
była zaskoczona jej siłą. Ciekawe, co teraz Jedi zamierzają jej
zrobić. Nie przejmowała się za bardzo, ponieważ jej partner na
pewno podjął już odpowiednie kroki uratowania jej. Mistrzyni Jedi
nic do niej nie mówiła i ta też się nie odzywała, została
wyprowadzona z rezydencji kancelrza i usadzona w jednym z pojazdów,
który miał przetransportować łowczynię do świątyni.
Gdy Organa wróciła do środka, od razu spotkała Liley.
– Padme bezpieczna, kanclerz i inni cali. Z tego co widziałam nikt nie został ranny – była nieco zdyszana i bardzo przejęta. Jedi były w pobliżu na wszelki wypadek, ale nikt nie spodziewał, że owy wypadek stanie się realny.
– To nie powinno się zdarzyć, musimy wrócić do świątyni, dla niej naprawdę grozi niebezpieczeństwo. Liley była zdziwiona słowami Cameron. Mistrzyni nie przepadała za Padme – nie ukrywała tego i nie starała się udawać, że jest inaczej. Moore wiedziała jednak, że Organa przede wszystkim jest Jedi, i jeżeli Amidala będzie w potrzebie, to ta jej pomoże. W końcu to jest jej rola, którą chce wypełnić jak najlepiej. W końcu nie bez powodu stała się Mistrzynią Jedi, niestety rzadko o tym mówiła.
– Mogę wam pomóc.
Obróciły się w tym samym momencie, za wielką bramą wejściową stała kobieta... o bardzo egzotycznej urodzie.
Gdy Organa wróciła do środka, od razu spotkała Liley.
– Padme bezpieczna, kanclerz i inni cali. Z tego co widziałam nikt nie został ranny – była nieco zdyszana i bardzo przejęta. Jedi były w pobliżu na wszelki wypadek, ale nikt nie spodziewał, że owy wypadek stanie się realny.
– To nie powinno się zdarzyć, musimy wrócić do świątyni, dla niej naprawdę grozi niebezpieczeństwo. Liley była zdziwiona słowami Cameron. Mistrzyni nie przepadała za Padme – nie ukrywała tego i nie starała się udawać, że jest inaczej. Moore wiedziała jednak, że Organa przede wszystkim jest Jedi, i jeżeli Amidala będzie w potrzebie, to ta jej pomoże. W końcu to jest jej rola, którą chce wypełnić jak najlepiej. W końcu nie bez powodu stała się Mistrzynią Jedi, niestety rzadko o tym mówiła.
– Mogę wam pomóc.
Obróciły się w tym samym momencie, za wielką bramą wejściową stała kobieta... o bardzo egzotycznej urodzie.
~*~
Oto rozdział 6.
Wreszcie mam ferie i mogę porządnie się zabrać za moje blogi! Jak wam minęły walentynki? Moje były cudowne, z najcudowniejszym chłopakiem na świecie. :)
Pozdrawiam!
Witaj w klubie ja też zaczęłam ferie. Cameron zaskoczyła mnie pozytywnie. Ciekawy rozdział. Amidala za dużo wrogów sobie narobiła. Ja Walentynek nie lubię wiec ich nie świętuje.
OdpowiedzUsuńNMBZT!!!!!!
No to !
UsuńCieszy mnie to, że wpadłaś. Myślałam, że przestałaś czytać. Przykro mi z powodu, że zawiesiłaś swoje blogi, mam jednak nadzieję, że jeszcze powrócisz do blogosfery.
Walentynki walentynkami, ja też ich kiedyś nie lubiłam. :)
Udanych ferii!
Yyyy na akiravashee-sw.blogspot.com piszę od jakiegoś czasu. Odwołałam zawieszenie.
UsuńOjej, nie wiedziałam. ;<
UsuńDobrze, że są ferie to nadrobię.
Mi ferie się skończyły ;) Walentynki spędziłam z przyjaciółmi, więc nie mogę powiedzieć, że było źle. Wręcz przecienie było bardzo fajnie!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ^^ Walka na miecze była fajnie opisana, a ucieczka typowo Sithowa :) Rozdział ogólnie był pełny akcji. Podoba mi się zachowanie bohaterów. Jest jak najbardziej dopasowane do sytuacji.
Czekam na następny rozdział i zapraszam so mnie ma one shota :3
Życzę miłych ferii!
NMBZT
Oczywiście wpadnę, może z małym opóźnieniem. Mimo, że są ferie mam duużo pracy na blogosferze, włączając w to recenzowisko. Zabieram się do skończenia pierwszej recenzji od tygodnia. Trzymajcie kciuki!
UsuńMasz odpowiedź pod komentarzami do strony "Jawa" http://starwarsbestbistory.blogspot.com/p/o-mnie.html
Usuń:)
Mi, tak samo jak i Jawie skończyły się ferie a nauczyciele dowalili nam sprawdzianów w kij ;^; Pp zabić ;^;
OdpowiedzUsuńAle dobra, ja tu o sobie a tu nn xddd Strasznie ci zazdroszczę opisów walki ;^; Sama niezbyt umiem to podziwiam wszystkich, którzy potrafią...
Nadal masz trochę dziwną interpunkcje *powiedziała Sonia XDD*. Tam gdzie ty masz przecinek ja bym postawiła kropke...
Mimo to rozdział bardzo mi się podoba ^^ Czekam na next ^^
NMBZT!
Sonia
Po prostu nie lubię krótkich zdań.
UsuńPrzepraszam, że przybywam tak późno, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz...
OdpowiedzUsuńTak jak Sonia podziwiam za opis walki. Ja za żadne skarby nie potrafię.
Zaczęłyśmy ferie w tym samym okresie.
Padme wyszła Ci cudowna. *_*
Nie lubię obojga Oreganów, ale trudno.
Czekam z niecierpliwością na następny.
NMBZT
Szybka akcja i wszyscy wyszli cało :) Cameron jest naprawdę profesjonalna :)
OdpowiedzUsuń