poniedziałek, 15 lutego 2016

Rozdział 6 "Ocze­kiwa­nie na niebez­pie­czeństwo jest gor­sze niż mo­ment, gdy ono na człowieka spada."

"Osoba, która naprawdę Cię kocha to taka, która widzi
Twój ból, 
 gdy wszyscy inni, wierzą w Twój uśmiech."

~*~
~~
Trwało to milisekundy. Promień wystrzelił w kierunku Padme Amidali, jednak sprytny Bail Organa, odgadując jego zamiary w porę, rzucił się na nią, odpychając ją także z kierunku rażenia. Pewna togrutanka stojąca za nią padła martwa. Organę w tym momencie też ogarnęło przerażenie.
– Idź, uciekaj. – Wskazał ręką korytarz, który się potem rozgałęział.
Napastnik chciał ruszyć w ich stronę.
– Nie tak prędko! – Liley Moore włączyła swój miecz świetlny, niebieskie ostrze rozbłysło i wydawało się, że zamachowiec był w szoku – nie spodziewał się obecności Jedi.
Padme biegła przed siebie co raz sprawdzając drzwi, niektóre były zamknięte, a gdy znalazła otwarte to doszła do wniosku, że powinna ukryć się gdzieś na piętrze. Znalazła szerokie schody i pognała na górę, dotarła do jakiejś sypialni, może nawet samego kanclerza, ponieważ były tam podwójne drzwi wychodzące na balkon.
– Jestem bezpieczna – szepnęła, żeby siebie przekonać.
– Nie byłabym tego taka pewna.
Odwróciła się gwałtownie. Za nią stała niebieska twi'lekanka w czerwonej sukni.

♫♫♫

Potężny wybuch wyrwał ich z zamyślenia. Kamienne kolumny się zatrzęsły, z sufitu zaczęły odpadać pojedyncze kawałki i sypał się pył. Na ułamek sekundy spojrzeli sobie prosto w oczy – wiedzieli, że muszą uciekać. Rzucili się do wyjścia, które na ich nieszczęście było jeszcze trzysta metrów od nich w końcu grobowce Sithów znajdywały się głęboko pod ziemią. Mieli pewne utrudnienie z powodu spadających skał i pyłu, a także kolejną serią wybuchu. Przeskoczyli nad zawaloną kolumną. Nie bali się, byli całkowicie spokojni. Obi – Wan w myślach powtarzał kodeks Jedi, ponieważ zawsze w krytycznych sytuacjach mu to pomagało.
Anakin odpalił swój komunikator.
– Artoo, jesteś cały? - spytał, na co droid zapiszczał potakująco. – Zaraz będziemy, szykuj statek do startu. Robot znów gwizdnął i najprawdopodobniej zabrał się do pracy.
Byli niedaleko wyjścia, gdy nagle postać w czarnej pelerynie stanęła im na drodze. Jedi zatrzymali się gwałtownie, postać włączyła szkarłatny miecz świetlny o dwóch ostrzach, a Kenobi i Anakin poszli za jej przykładem, zrozumieli, że mają do czynienia z Sithem.
Sith pierwszy zaatakował serią ciosów, Jedi musieli się cofnąć, wyczuli, że ten ktoś jest doskonale wyszkolony w walce posługując się tym typem miecza. Postać obróciła się chcąc przeciąć swoich przeciwników na pół, lecz Kenobi odskoczył robiąc salto do tyłu, a Anakin uciekł w lewo, oboje natychmiast zadali cios. Anakin z boku a Obi-Wan z dołu, jednak Sith zgrabnie przeskoczył nad ostrzem Mistrza Jedi i uchylił się przed ciosem rycerza. Chwilę później natarła na Anakina znajdującego się bliżej, Sith zalał go falą ciosów, lecz ten wszystkie blokował swoim mieczem albo wykonywał unik. Z tyłu pojawił się Kenobi kopiąc napastnika w biodro i ciskając mieczem, lecz przed tym postać w ostatniej chwili uskoczyła i wtedy z głowy spadł jej kaptur – zeltronka o krwistoczerwonej skórze, czarnych oczach i włosach dyszała ciężko, a w oczach paliły się iskierki nienawiści. Rzuciła swoim mieczem kierując nim mocą, śmiercionośne ostrze poleciało w obrotach w stronę Jedi, Anakin uskoczył, a Kenobi zrobił parę kroków w tył, lecz na swoje nieszczęście się potknął o kamienie i miecz wyskoczył mu z ręki. Skywalker naparł na Sitha, do której sekundę później wrócił miecz, lecz Anakin był szybszy. W tym czasie gdy ta sięgała po miecz ten zamachnął się bronią i drasnął bok zeltronki a następnie pchnął nią mocą o ścianę. Zauważył, że w tej części ściany trzymają się stabilnie, wybuch musiał naruszyć jedynie prawą konstrukcję świątyni.
Ciężko dyszał ze zmęczenia i zrobił jedynie krok w jej stronę, gdy Sith uśmiechnęła się złowieszczo i cisnęła piorunami mocy w stającego Obi-Wana, który wrzasnął z bólu. Nie trwało to długo, Anakin przerażony ruszył w stronę swojego mistrza, a w tym czasie Sith uciekł.
Skywalker schował swój miecz i pomógł Kenobiemu wstać, był bardzo osłabiony i miał poparzoną klatę piersiową.
– Wytrzymaj.
Dotarli do statku, gdzie Anakin pomógł pomógł przyjacielowi się położyć, Artoo zapiszczał niespokojnie, ale wystartował. Rycerz wykonał pierwszą pomoc – tyle powinno wystarczyć, przynajmniej do czasu zanim wrócą na Coruscant.
– Szykujmy się do skoku.
Anakin usiadł za sterami wciskając serię przycisków. Był zdruzgotany, a więc została jedna Sithanka, świetna wojowniczka posługująca się tą samą bronią co jej poprzednik.
– Zapowiada się ciekawie – mruknął pod nosem.

♫♫♫

Całe ciało Padme spięło się w oczekiwaniu na jakiś atak i fizyczny ból. To, czego własnie najbardziej się obawiała, sprawdziło się. Sprawdziło się nawet w zatłoczonym miejscu, w rezydencji samego kanclerza, gdzie niemal czuła się bezpiecznie. Jedi zawiodły.
Dotknęła ramy łóżka, nie wiedząc co ma zrobić. Jedyną drogą ucieczki był balkon na który drzwi były lekko otwarte, ale nie miałaby jak z niego zejść, w dodatku i tak prędzej zginęłaby z ręki niebieskiej twi'lekanki, która wyglądała pięknie i zabójczo zarazem. Niczym błądzący po omacku kwiat lotosu.
Uśmiechnęła się złośliwie.
– Dostanę za ciebie całkiem niezłą sumkę. - Sięgnęła do swojej nogi, w czerwonej sukienki miała wysoki cięcie, prawie odsłaniające całe udo. Zakrywało jednak miejsce gdzie ukryła kaburę z bronią.
W czekoladowych oczach Padme krył się strach.
– Proszę, zapłacę ci o wiele więcej jeśli zechcesz! - W obliczu zagrożenia wolałaby zrobić wszystko. Nie wiedziała, kto i po co zlecił zabicie jej. Jaką korzyść przyniesie śmierć senatora Naboo? Ktoś chce ją usunąć z zajmowanej pozycji? Może ktoś niewłaściwy chce zbliżyć się do królowej?
Łowczyni nagród zaśmiała się.
– Jesteś śmieszna, jeśli myślisz, że możesz mnie przekupić.
Zaczęła okrążać Padme, która w nadziei, że uda się jej uciec drzwiami, przesuwała się w ich kierunku.
– Narobiłaś sobie wielu wrogów moja droga pani senator...ale nie przedłużajmy. Nie mogę się doczekać, aż odbiorę swoją nagrodę.
Wycelowała w kobietę blasterem, złośliwy uśmieszek nie schodził jej z twarzy. Nie miała żadnych wyrzutów sumienia, Padme jest jedynie celem do zabicia, taka praca. Amidala wiedziała, że zginie i zrezygnowała z planu ucieczki. Zamknęła oczy szykując się na paskudny ból.
Gdy twi'lekanka miała nacisnąć spust, przez balkon do salonu wskoczyła Organa odpalając w powietrzu dwój miecz świetlny i odcinając zabójczyni rękę, w której trzymała broń, ta wrzasnęła z bólu i upadła na podłogę.
Do pokoju weszła też Liley od razu podchodząc do Padme.
– Wszystko w porządku?
– Jest roztrzęsiona – mruknęła Cameron. - Zabierz ją do świątyni, ja sprawdzę co z kanclerzem.
Moore kiwnęła głową gotowa wykonać polecenie Mistrzyni. Dzisiejsze wydarzenia wstrząsnęły wszystkimi, dobrze, że zdążyły uratować Amidalę.

♫♫♫
Cameron skuła twi'lekankę wibrokajdankami, niedoszła zabójczyni była zaskoczona jej siłą. Ciekawe, co teraz Jedi zamierzają jej zrobić. Nie przejmowała się za bardzo, ponieważ jej partner na pewno podjął już odpowiednie kroki uratowania jej. Mistrzyni Jedi nic do niej nie mówiła i ta też się nie odzywała, została wyprowadzona z rezydencji kancelrza i usadzona w jednym z pojazdów, który miał przetransportować łowczynię do świątyni.
Gdy Organa wróciła do środka, od razu spotkała Liley.
– Padme bezpieczna, kanclerz i inni cali. Z tego co widziałam nikt nie został ranny – była nieco zdyszana i bardzo przejęta. Jedi były w pobliżu na wszelki wypadek, ale nikt nie spodziewał, że owy wypadek stanie się realny.
– To nie powinno się zdarzyć, musimy wrócić do świątyni, dla niej naprawdę grozi niebezpieczeństwo. Liley była zdziwiona słowami Cameron. Mistrzyni nie przepadała za Padme – nie ukrywała tego i nie starała się udawać, że jest inaczej. Moore wiedziała jednak, że Organa przede wszystkim jest Jedi, i jeżeli Amidala będzie w potrzebie, to ta jej pomoże. W końcu to jest jej rola, którą chce wypełnić jak najlepiej. W końcu nie bez powodu stała się Mistrzynią Jedi, niestety rzadko o tym mówiła.
– Mogę wam pomóc.
Obróciły się w tym samym momencie, za wielką bramą wejściową stała kobieta... o bardzo egzotycznej urodzie.
~*~

Oto rozdział 6. 
Wreszcie mam ferie i mogę porządnie się zabrać za moje blogi! Jak wam minęły walentynki? Moje były cudowne, z najcudowniejszym chłopakiem na świecie. :)
Pozdrawiam!

11 komentarzy:

  1. Witaj w klubie ja też zaczęłam ferie. Cameron zaskoczyła mnie pozytywnie. Ciekawy rozdział. Amidala za dużo wrogów sobie narobiła. Ja Walentynek nie lubię wiec ich nie świętuje.

    NMBZT!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to !
      Cieszy mnie to, że wpadłaś. Myślałam, że przestałaś czytać. Przykro mi z powodu, że zawiesiłaś swoje blogi, mam jednak nadzieję, że jeszcze powrócisz do blogosfery.
      Walentynki walentynkami, ja też ich kiedyś nie lubiłam. :)
      Udanych ferii!

      Usuń
    2. Yyyy na akiravashee-sw.blogspot.com piszę od jakiegoś czasu. Odwołałam zawieszenie.

      Usuń
    3. Ojej, nie wiedziałam. ;<
      Dobrze, że są ferie to nadrobię.

      Usuń
  2. Mi ferie się skończyły ;) Walentynki spędziłam z przyjaciółmi, więc nie mogę powiedzieć, że było źle. Wręcz przecienie było bardzo fajnie!
    Rozdział świetny ^^ Walka na miecze była fajnie opisana, a ucieczka typowo Sithowa :) Rozdział ogólnie był pełny akcji. Podoba mi się zachowanie bohaterów. Jest jak najbardziej dopasowane do sytuacji.
    Czekam na następny rozdział i zapraszam so mnie ma one shota :3

    Życzę miłych ferii!
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście wpadnę, może z małym opóźnieniem. Mimo, że są ferie mam duużo pracy na blogosferze, włączając w to recenzowisko. Zabieram się do skończenia pierwszej recenzji od tygodnia. Trzymajcie kciuki!

      Usuń
    2. Masz odpowiedź pod komentarzami do strony "Jawa" http://starwarsbestbistory.blogspot.com/p/o-mnie.html
      :)

      Usuń
  3. Mi, tak samo jak i Jawie skończyły się ferie a nauczyciele dowalili nam sprawdzianów w kij ;^; Pp zabić ;^;
    Ale dobra, ja tu o sobie a tu nn xddd Strasznie ci zazdroszczę opisów walki ;^; Sama niezbyt umiem to podziwiam wszystkich, którzy potrafią...
    Nadal masz trochę dziwną interpunkcje *powiedziała Sonia XDD*. Tam gdzie ty masz przecinek ja bym postawiła kropke...
    Mimo to rozdział bardzo mi się podoba ^^ Czekam na next ^^
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że przybywam tak późno, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz...
    Tak jak Sonia podziwiam za opis walki. Ja za żadne skarby nie potrafię.
    Zaczęłyśmy ferie w tym samym okresie.
    Padme wyszła Ci cudowna. *_*
    Nie lubię obojga Oreganów, ale trudno.
    Czekam z niecierpliwością na następny.
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  5. Szybka akcja i wszyscy wyszli cało :) Cameron jest naprawdę profesjonalna :)

    OdpowiedzUsuń