Nic się nie liczy naprawdę, życie to parę chwil
I dużo łatwiej zgasić je niż zapałkę
A my cackamy się z nim jak z jajkiem lub igramy z nim
Zamiast żyć i tak będzie jutro co ma być
Mówi się trudno - wszystkich nas i tak przysypie piach
Po co tracić nawet jeden dzień z życia na życie kłótnią
Z kimś, kto jest dla nas tą drugą połówką?
~*~
Liley zdejmując szatę Jedi ponownie zdała sobie sprawę, ile Zakon dla niej
znaczy. Co by się stało, gdyby nawaliła tak, że zostałaby wyrzucona?
Nie pamiętała nawet swojej rodziny, jedyne wspomnienie jest takie,
że zgodziła się na zablokowanie pamięci, dobrowolnie. Chciała
zapomnieć o rodzicach, lecz czasami zastanawiała się nad tym, co
ją do tego skłoniło.
Chyba nie miała nawet rodzeństwa, czego żałowała, bo widziała
jaka więź łączy Cameron i Bail'a. Bardzo się wspierali i byli
dla siebie najważniejsi, przynajmniej Bail dla Cam, ponieważ Organa
znalazł sobie obiekt westchnień, a owym obiektem była Padme
Amidala.
Przynajmniej ona to zauważyła, Cameron może coś widziała, ale
Anakin chyba się nie domyślał bądź nie dopuszczał tej myśli
do siebie. Było wyraźnie widać, że mają się ku sobie, chociaż
Padme była nieśmiała przy świadkach. Martwiła się o Anakina,
dobrze wiedziała, jak to jest być nieszczęśliwie zakochanym.
Wiedziała, ile znaczy dla niego Padme i ile zakon. Czy umiałby
wybrać? Czy zniknąłby z zakonu?
Liley włożyła czarno-biały pancerz, w skrytce przy udzie
ukryła swój miecz świetlny. Razem z mistrzem Windu mieli udawać
partnerów, łowców nagród zainteresowanych zleceniem Naless Thour.
Musieli dowiedzieć się jak najwięcej, co dokładniej grozi pani
senator i czym zawiniła, o ile w ogóle zawiniła. Nie trzeba było
cudu, żeby narazić się huttom. Ich skarby były niezwykle cenne,
mieli czym ubijać targu.
Gdy skończyła splątywać włosy w warkocz wróciła na mostek do
swojego mistrza, który siedział za sterami. W oddali było widać
zanieczyszczoną Hutta.
– Nie wygląda zachęcająco – mruknęła Liely siadając na
miejscu pasażera.
Moc przenikała przez padawankę Jedi ostrzegawczo. Wiedziała z
różnych nauk o kilku zwyczajach na tej planecie. Jej mieszkańcy, potężni huttowie wyglądali niczym wyrośnięte ślimaki, były
obślizgłe i równie bogate. Naless Thour mieszkała w pałacu
zbudowanego ze szczerego złota i strzeżonego pilniej, niż
cokolwiek, z czym spotkała się Liley.
Po kilku godzinach znaleźli wolne miejsce na lądowisku, atmosfera
już nie była przyjemna w samym kosmoporcie. Smog był przenikający, a szum tłumu ogłuszający, mimo to Jedi dzięki Mocy zachowywali trzeźwość umysłu. Osobniki różnych ras przeciskali się między
sobą, gdzieniegdzie Liley zauważyła niewolników z
charakterystyczną obrożą na szyi.
– Szkoda mi tych ludzi – odparła patrząc po nich ze współczuciem.
Mace Windu poszedł za jej spojrzeniem.
– Huttowie nie chcieli dołączyć do Republiki, niewiele jest takich
planet, gdzie nadal dozwolone jest niewolnictwo. Kiedyś słynęło z
tego Imperium Sithów, a kilka planet odłączyło się od naszego
systemu i poszło za ich przykładem. Teraz są neutralni.
Liley nie przerywała swojemu mistrzowi, mimo że dokładnie wiedziała
to wszystko. Aż za dobrze, niestety zobaczyć to na własne oczy to
coś innego.
Przy kasynie "Pod zbitym zadkiem" czekał już na nich
wysłannik Nalees Thour, twi'lek o żółtej skórze. Skłonił im
się z szacunkiem jakby byli parą królewską.
– Proszę za mną – odrzekł tylko.
Ruszyli za nim w głąb pałacu podziwiając złote ściany i podłogę
oraz najróżniejsze dzieła sztuki. Jakim cudem huttowie byli tacy
bogaci?
– Co jest nagrodą, za głowę Amidali?
Twi'lek dziwnie spojrzał na rosłego mężczyznę, jakby "Amidala"
znaczyło to co "kotek".
– Coś, co jest na tyle warte uwagi, że najsłynniejsi mordercy w
Galaktyce, podjęli się wyzwania. Trwa to od dość niedawna i nie
jest takie łatwe jak się wydaje.
– Dlaczego akurat Amidala? – spytała Liley nie mogąc się
powstrzymać.
Zatrzymali się przed dużymi mosiężnymi wrotami, na których widniały wyryte najróżniejsze wzory. Wydawałoby się, że na ma na tym ani drobinki kurzu, pomimo tego, że drzwi były trzy razy większe od zwykłego człowieka.
– To usłyszycie osobiście od mojej pani. – Twi'lek pchnął drzwi. Cała trójka znalazła się w pomieszczeniu, które przypominało wielką salę tronową. Sufit był podpierany dużymi, złotymi zdobnymi kolumnami, na całej długości ścian bocznych ciągnęły się okrągłe okna.
Na czerwonej kanapie wyszywanej złotą nitką, siedziała potężna
hutt Naless Thour. Na szyi oraz rękach miała bardzo drogą
biżuterię ozdobioną w kamienie szlachetne, które połyskiwały w
świetle. Zleceniodawczyni rozmawiała szeptem z jednym ze swoich
sług, który musiał stawać na palcach, żeby ją słyszeć, po
czym nieznacznie kiwnął głową i wyszedł bocznymi drzwiami.
– Dekker oraz Moralia Morgo, z planety Korelia – przedstawił ich
twi'lek.
– Jesteśmy zainteresowani pani zleceniem, a przede wszystkim nagrodą.
Chciałbym poznać kilka szczegółów – zaczął Windu. Mówił
pewnie i głośno, udając łowcę nagród.
– Mmmmm... – mruknęła Naless Thour. – Za głowę Amidali, komputer
nawigacyjny dostaniecie, dokąd on prowadzi? Nie wiem. Do innej
planety najprawdopodobniej, ciężko był zdobyty... oj ciężko... – wskazała ręką i twi'lek wyświetlił obraz statku – pewnie teraz
nieistniejącego, skąd wydobyto komputer.
– Dlaczego akurat Amidala? – spytała Liley.
Naless gestem nakazała swojemu słudze mówić. Potrafiła bezbłędnie porozumiewać się w języku Basic, jednak wolała się „nie wysilać”.
– Amidala stworzyła propagandę aby zlikwidować niewolnictwo i
włączyć kilka planet neutralnych do Republiki, naszym mieszkańcom
to się nie podoba, ale wojsko w trymiga by nas wykurzyło. Chcemy
żyć jak dotąd.
Liley uniosła brwi ze zdziwienia, lecz Mace Windu wydawał się
poinformowany o tej całej propagandzie.
– Dziwi mnie, że o to właśnie chodzi. Z tego co wiem to do
rewolucji nie dojdzie przez najbliższy czas ze względu na
zagrożenie życia, sentor z Naboo musi dbać o swoje bezpieczeństwo
– wtrącił Windu.
– Nas to nie obchodzi! Jest wiele akcji chcących to zakończyć i
wyeliminować wstrętną Padme Amidalę! Chcemy żyć normalnie!
Windu tylko kiwnął głową, wymienił parę formalności z
twi'lekiem i z uczennicą skierował się do pokoju – znaczy
prawie. Po drodze nieco się „zgubili”, przynajmniej mogli
przy okazji
„pozwiedzać” pałac.
♫♫♫
– Czy jesteście wreszcie gotowi?! – Farr Kou czuł, że zadrżał nad
nim sufit w gabinecie w którym się znajdował. Własnie pakował
najpotrzebniejsze rzeczy, aby przenieść je na krążownik.
– Tak, pani. Właśnie się zbieram. – Głos mu drżał, czy tego
chciał czy nie. Jak w ogóle wpakował się w to bagno? W tą całą
współpracę z separatystami i Sithami? Co gorsza, Sithami. Czarna
postać, która miała zasłoniętą twarz kapturem budziła w nim
przerażenie. Był wojskowym, nie bał się walki wręcz, zabójców,
łowców nagród czy wojny, ale Sithowie to istoty, z którymi nigdy
nie powinno się zadzierać, jeśli życie jest ci miłe. Co go
skłoniło do podjęcia takiej decyzji? Przecież z żoną i dwoma
córkami żyło mu się dobrze, ale oczywiście na wieczorze
kawalerskim swojego kolegi zaliczył skok w bok, którego jego żona
nigdy mu nie wybaczyła. Z biegiem czasu żałował, że był tak
lekko myślny. Został zwerbowany to tajnego oddziału, wiedział, że
są separatystami, lecz nie wiedział nic o Sithach.
– Świetnie, spotkamy się na orbicie. Pamiętaj, że jeżeli coś nie
pójdzie zgodnie z planem to zapłacisz za to życiem. – Mężczyzna
przełknął ślinkę.
– Rozumiem.
♫♫♫
Anakin opierał się o ścianę w salonie i głęboko rozmyślał. Na
przeciwko, na kanapie siedział Bail Organa, opierał łokcie na
kolanach i chyba topił się we własnych myślach. Jedi wyczuwał jego
stres i niepewność, ciekawe o co chodzi? Padme brała prysznic i
mimo tego, że słyszał szum wody i czuł jej obecność, okropnie
się denerwował. Łowcy byli na tyle pewni siebie, że zaatakowali u
kanclerza w rezydencji, co powstrzyma ich przed zaatakowaniem jej we
własnym apartamencie? Po tym ataku u kanclerza, ochrona senator
została podwojona. Traktowano tę sprawę o wiele poważniej niż
wcześniej. Anakin wiedział, że grozi jej niebezpieczeństwo
większe niż przypuszczano. Dlaczego Rada i politycy wciąż
potrzebowali dowodów? Na co czekali? Aż naprawdę coś się jej stanie?
Jej dom na Naboo został wyrzucony w powietrze, czego więcej trzeba?
Rycerz doszedł do wniosku iż w obu przypadkach decydujący głos
mają głupcy, którzy nie troszczą się o dobro innych.
Westchnął i podszedł do okna jakby wypatrywał kogoś lub czegoś,
co mogłoby zaszkodzić Padme. Próbował zająć czymś swoje myśli,
żeby nie powstawały w nich wizje zażyłości Bail'a i Padme. Co
ich łączy? Czy się kochają? Nie potrafił wyczuć niczego
konkretnego za pomocą Mocy, co tym bardziej go niepokoiło. Czyżby
nie chcieli, żeby ktoś się o tym dowiedział?
Nie usłyszał otwierających się drzwi łazienki, nie zauważył gdy
Bail wziął Padmę w swoje ramiona. Obrócił się dopiero gdy czule
się obejmowali. Anakin poczuł żółć w ustach, zacisnął pięści
i odwrócił wzrok. Czuł, jakby miliony sztyletów wbijało mu się
w serce, nie chciał słuchać tego, co miał do powiedzenia Bail.
– Wiem, że dzisiejszy dzień był okropny. – Pogłaskał Padme czule
po policzku, mówił do niej jak do dziecka, a patrzył się na nią,
jakby była całym jego światem.– Dlatego chcę umilić ci czas. – Ukląkł na jedno kolano i z kieszeni czarnego żakietu wyjął
czerwone pudełeczko. Padme wpatrywała się w niego jak zaczarowana,
niepewnie ściskała rękaw szlafroku. - Padme, kocham cię ponad
całe moje życie, jesteś najważniejsza, jesteś wszystkim do dobre
i najpiękniejsze. Proszę, wyjdź za mnie.
Padme milczała przez chwilę, Anakin dalej stał odwrócony. Czuł,
że nie może wytrzymać psychiczne i wyszedł, nie chcąc patrzeć
na scenę, która wydarzyła się w jego obecności. Nie usłyszał
zgody Padme na oświadczyny Bail'a, ale nie zauważył też, kiedy
patrzyła na niego przepraszającym wzrokiem.
Badabum tss....
~*~
Badabum tss....
Kocham komplikować życie moim bohaterom, jak tak dalej pójdzie, to Anakin popełni samobójstwo przeze mnie. ;< Biłam się z nim myślami, przegrał. xD
Wybaczcie mi, że tak późno, ale niedługo egzamin zawodowy (i pieprzone bierzmowanie -,-) więc mam duużo do roboty. Ale ale! Nie zostawię blogosfery znów. xD Może notki pojawiają się rzadko, ale pozostaje mi być dobrej myśli, że to się zmieni.
Pozdrawiam wszystkich gorąco!
edit07.04.2016
Chciałabym zaznaczyć, że jutro oraz w sobotę zajmę się nadrabianiem zaległości w blogosferze.
@Marika Twój blog jest pierwszy w kolejności! Przepraszam za zwlekanie.;x
Jej! Pierwsza!
OdpowiedzUsuńOkey, ale się pomieszało... Jestem ciekawa co się stanie dalej. Dziwi mnie fakt, że Anakin nie wyszedł z siebie, kiedy Bail oświadczył się Padme. Hm.. coś jest nie tak.
Zastanawia mnie jedno pytanie. Czy będzie zamach na Amidalę.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
NMBZT!
Ale wyszedł z apartamentu. *hehe*
UsuńZamachy będą, dużo, całe mnóstwo, aż zabiję tą ****...
XD
Ja druga! Chyba.
OdpowiedzUsuńNo nie! Tak nie może być! Bail odwal się od Padme!
Biedny Anakin... ale coś mi nie pasuje w tym Organie. Po dwóch-trzech dniach znajomości zaręczyny? Amidala jest mądra i nie przyjmie propozycji (prawda...?). A gdzie Obi-Wan i jego choroba... znaczy lekarstwo? I kolejne czekanie na rozdział... dobra. Ja nie umiem być cierpliwa.
To tyle. I ja nie umiem dawać zwięzłych komentarzy... xD
Niech Moc Będzie Z Tobą!
Nie znają się od paru dni, tylko od... dawna. xD
UsuńJak zwykle coś pokręciłam... ale i tak Ball to zło. Anaikn lepszy xD
UsuńPozdrawiam 😁
YAAAAY NIE ZNALAZŁAM BŁĘDÓW AVE!
OdpowiedzUsuńPysia, laska, co ty mi robisz z Anidalą?! Co to ma kurna być?! Padmé nie zgadzaj się! Bail ma żone. ŻONĘ, bo po niej ma na nazwisko Organa, a nie Antilles XDDD lel xdd I ta Huttanka... Lel xd Zabijmy Padmé bo... jest jedną z osób która działa przeciw niewolnictwu! Żal! Kij ci w oko, niech cię Leia łańcuchem zadusi!
Ja lecę XDD
NMBZT!
Sonia :*
Spokojnie :o
UsuńWszystko w swoim czasie...:)
Poczekajcie, a prawdę poznacie. xD
No cześć! xD
OdpowiedzUsuńWitam wszem i wobec, chociaż... Czekaj, to nie mój blog xD
Anidala, sialalala. Czekaj! Tu nie ma Anidali. Zgadzam się z koleżanką wyżej w ich sprawie.
"Padme milczała przez chwilę, Anakin dalej stał odwrócony. Czuł, że nie może wytrzymać psychiczne i wyszedł, nie chcąc patrzeć na scenę, która wydarzyła się w jego obecności. Nie usłyszał zgody Padme na oświadczyny Bail'a, ale nie zauważył też, kiedy patrzyła na niego przepraszającym wzrokiem." - Kocham ten fragment, mój ulubieniec w całym tekście. Koffam. *perfekt polisz*
Bail, zjedz Snickersa, bo zaczynasz gwiazdorzć. Serio.
Annie, nie martw się... Padme nie przyjęła. Prawda?
Anidala, sialalala... Gdzie jesteś?
Ja nie mam weny. Była, ale się zmyła xD
May the Force be with You!
White Angel
Powiem tylko tyle: będzie dobrze! :)
UsuńSuper rozdział czekam na next ♥
OdpowiedzUsuńPS ja też mam bierzmowanie i kompletnie tego nie rozumiem do tego za tydzień egzaminy ,doskonale znam twój ból pozdrawiam i życzę powodzenia ♥♥♥♥
Fajnie, że mimo innych obowiązków jednak udało Ci się napisać rozdział i to całkiem długi :)
OdpowiedzUsuńBiedny Anakin... powinien teraz pójść upić się w samotności... czy rycerze Jedi się upijają? ;)
Powodzenia na egzaminie!
(no i czekam na wizytę u mnie i Twoją opinię :D )
Nie piszę rozdziałów na bieżąco. Cały pierwszy sezon tego opowiadania został napisany rok temu (dlatego tak narzekam, że często rozdziały mi się nie podobają). Obecnie piszę sezon drugi.
UsuńSuper rozdział czekam na next ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuń